Pylon Audio Diamond Monitor
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Za każdym razem, kiedy do naszej redakcji przyjeżdżają kolumny Pylon Audio, mam wrażenie jakby to były zestawy od tego samego, ale jednak trochę innego producenta. Jarocińska fabryka rozwija się w niesamowitym tempie, a kolejne modele wprowadzane do katalogu są tego namacalnym dowodem. Pamiętam, gdy firma startowała z budżetowymi głośnikami w prostych obudowach pokrytych drewnopodobną okleiną. Na pierwszy rzut oka nie było to nic specjalnego, a jednak wszystkie te konstrukcje obroniły się ceną, brzmieniem i podejściem firmy do klienta. Nawet właściciele najtańszych modeli są szanowani i traktowani jak członkowie klubu, a mimo systematycznego wspinania się w górę i wprowadzania coraz lepszych i droższych zestawów, sytuacja podobno w ogóle się nie zmieniła. Po sieci krążą nawet historie o specjalnych zleceniach czy drobnych naprawach wykonywanych przez firmę w ramach podziękowania za zaufanie, jakim obdarzyli ją melomani i audiofile. A przecież dziś Pylon Audio to już niemalże głośnikowy gigant, dysponujący ogromnymi możliwościami i wciąż rozszerzający swoje pole działania. Rozbudowywana od kilku lat oferta teraz powoli wchodzi już w rejony hi-endowe. Zestawy z Jarocina trafiły do Niemiec, Czech, Włoch, Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji, Norwegii, a nawet Korei Południowej. Polska manufaktura będzie także produkowała obudowy dla Audio Physica, który nie jest bynajmniej pierwszą, ale już którąś z kolei firmą korzystającą z jej usług. Aż strach się bać o czym będę mógł napisać przy okazji kolejnego testu.
Przeglądając historię naszych przygód z kolumnami Pylon Audio, zauważyłem coś ciekawego. W naszej redakcji na przestrzeni trzech-czterech lat wylądowały modele Topaz 20, Pearl 25, Sapphire 31, Sapphire 31 StereoLife Edition, Diamond 25, Opal 20 i Coral 25. Wszystkie, bez wyjątku - podłogowe. Dlaczego tak się stało? Może ma to związek z polityką firmy i ogólnymi upodobaniami polskich audiofilów. W naszym kraju panuje bowiem przekonanie, że zestawy wolnostojące grają lepiej, mają większy bas i dynamikę, więc lepiej kupić większe głośniki i ewentualnie trochę powalczyć z akustyką. W katalogu Pylona monitory wydają się być tylko dodatkiem do oferty tworzonej w dziewięćdziesięciu procentach przez modele podłogowe. Przykładowo w linii Sapphire mamy jedną konstrukcję podstawkową, która jest wyraźnie opisywana jako kanał efektowy do systemów kina domowego. Jeśli natomiast interesują nas monitory, które faktycznie można zastosować w konfiguracji stereo, do wyboru mamy cztery modele - Pearl Monitor, Topaz Monitor, Opal Monitor i Diamond Monitor. Aby sprawdzić co polska manufaktura potrafi w tym temacie, postanowiliśmy wziąć do testu jej flagowe zestawy podstawkowe, wraz z dedykowanymi stendami. Czy monitory Pylona obronią się w odsłuchu?
Wygląd i funkcjonalność
Po ustawieniu kolumn w naszej sali odsłuchowej zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie są to jedne z najładniejszych i najbardziej eleganckich zestawów podstawkowych w swojej cenie. Z jednej strony, nie ma tu nic odkrywczego - kanciaste, pochylone do tyłu obudowy wykończone białym lakierem, z dwoma głośnikami z przodu i tunelem rezonansowym z tyłu. Z drugiej natomiast, polskim konstruktorom w jakiś przedziwny sposób udało się złapać bardzo fajne proporcje. Wizualnie wszystko jest tutaj na swoim miejscu. Trzeba też dodać, że obudowy podstawkowych Diamondów są dość wysokie. 42 cm to sporo, ale dzięki stosunkowo niewielkiej szerokości monitory z Jarocina prezentują się nowocześnie i elegancko. Nawet 18-cm woofer nie wygląda tu szczególnie przytłaczająco. Otrzymujemy stosunkowo duże kolumny z porządnym głośnikiem nisko-średniotonowym, ale w bardzo przyjemnym dla oka opakowaniu. Jedynym minusem jest oczywiście konieczność zapewnienia kolumnom odpowiedniego dystansu od tylnej ściany. Nie są to głośniki, które można upchnąć w dowolnym zakamarku szczelnie zabudowanej meblościanki. Wydaje mi się jednak, że dla większości użytkowników zachowanie jakiegoś minimalnego dystansu nie będzie wielkim problemem.
Najlepsze są jednak firmowe podstawki. Kurczę, dawno nie widziałem czegoś tak prostego, a jednocześnie tak odkrywczego. Niewielu producentów zestawów głośnikowych zajmuje się tym tematem. Jeśli już klienci mogą zaopatrzyć się w firmowe podstawki, zwykle są to standardowe rury z dwoma blatami, które od stendów innych marek specjalizujących się w meblach hi-fi różnią się tylko tym, że mają idealnie dopasowane wymiary, inne logo z przodu i zwykle dwa razy wyższą cenę. Pylon mógłby zachować się podobnie, przerzucając sprawę na klientów. Na rynku dostępne są przecież podstawki takich firm, jak Custom Design, VAP, Rogoz Audio, Norstone czy Ostoja. Na szczęście ktoś ruszył głową i stwierdził, że na takich dopasowanych podstawkach monitory będą prezentowały się znacznie lepiej, a ich nabywcy nie będą musieli szukać szczęścia u innych producentów. Specjalnie dla testowanego modelu zaprojektowano stendy w formie pustych w środku ramek, dzięki czemu patrząc z przodu niemal w ogóle ich nie widać. W zestawie dostarczonym do naszej redakcji kolumny były białe, a stojaki - czarne. Wyglądało to po prostu zabójczo. Co więcej, podstawki również są pochylone, dzięki czemu tworzą idealną linię z frontami monitorów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby odwrócić stendy tak, aby były one pochylone do przodu. Dzięki temu całość praktycznie trzyma pion, z maksymalnym wybrzuszeniem w miejscu zetknięcia podstawek z obudowami głośników. Moim zdaniem taka opcja jest nawet fajniejsza.
Fabryczne stendy są dość głębokie i sztywne, więc nie chwieją się w każdą stronę ani nie sprawiają żadnych innych problemów. W ich podstawy można wkręcić dostarczone w komplecie kolce. Jeśli miałbym coś tutaj dodać, pomyślałbym tylko o jakimś systemie łączenia obu elementów w szywną bryłę. Mogłyby to być nawet dwie śruby, które wchodziłyby od dołu w górne blaty podstawek, i dalej w nagwintowane tuleje w monitorach. Skoro jednak nie ma takiej opcji, pozostaje użyć jakiegoś łatwo zdejmowalnego lepiszcza. Osobiście polecam takie, które w sklepach z artykułami biurowymi występuje jako masa mocująca. Parę kawałków tej plastelinki i mamy monitory zespolone z podstawkami. Cena dedykowanych stendów również nie jest koszmarna. 750 zł to sporo jak za takie lakierowane ramki z kolcami, ale należy mieć na uwadze dwie rzeczy. Pierwsza - firmowe podstawki są wykonane perfekcyjnie. Nie jest to kawałek MDF-u pomalowany sprayem, ale kawałek solidnego mebla. Druga - takich podstawek nie da się kupić u innych producentów. Chcąc przyoszczędzić, zawsze można kupić zwykłe, metalowe stendy za 400-500 zł albo zapytać sprzedawcę o rabat przy zakupie całego kompletu i na jedno wyjdzie.
Prezentowana na zdjęciach wersja kolorystyczna nie jest jedyną dostępną opcją. W tej dziedzinie Pylon Audio jest akurat jednym z czołowych graczy, którzy potrafią spełnić nawet oryginalne życzenia klientów. Jeśli podobają Wam się białe kolumny, ale chcecie do nich białe podstawki, nie ma problemu. Z wykończeniem naprawdę można zaszaleć, bo za dopłatą dostępne są wszystkie kolory z palety RAL. Na stronie producenta wygląda to jak ściana z farbami w supermarkecie budowlanym. Kuszącą opcją jest naturalna okleina dębowa uszlachetniona olejowoskiem. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Diamondy 25 w takim wykończeniu, prawie się zakochałem. Dziś polska firma proponuje już kilka różnych wersji takiego wybarwienia, od bardzo jasnych, przez naturalne aż po ciemnobrązowe. Na facebookowym profilu Pylona widziałem również parę w czarnym macie. W odpowiednim otoczeniu takie kolumny prezentują się po prostu obłędnie. Manufaktura z Jarocina ma więc szansę stać się bardzo rozpoznawalną marką nie tylko w kręgach audiofilów, ale też architektów wnętrz. Nie wiem która firma oferuje aż tyle opcji wykończeniowych. Jeśli mówimy o kolumnach z tego przedziału cenowego, to chyba nawet żadna.
Wszystko wskazuje na to, że mamy przed sobą kolejny bardzo porządny i wyjątkowo estetyczny produkt. Projektanci podstawkowych Diamondów zadbali nawet o takie szczegóły, jak mocowane magnetycznie maskownice. Nie wiem czy wytrzymają one starcie z każdym dzieckiem, psem lub kotem, ale spełniają swoje podstawowe zadanie, a nawet gdyby miały zostać rozszarpane i połamane na drobne kawałki, za niewielkie pieniądze można kupić nowe. To samo dotyczy również głośników, a nawet lakieru. Pylon znany jest z tego, że pomaga swoim klientom w kryzysowych sytuacjach. Po wcześniejszym uzgodnieniu mogą oni naprawić swoje kolumny, o ile oczywiście jest to możliwe. To również ewenement, bo w większości przypadków uszkodzone zestawy głośnikowe można co najwyżej sprzedać za ułamek pierwotnej ceny i kupić nowe. Nawet z wymianą przetworników niektóre firmy mają problem, a uszkodzenia obudowy powstałe z winy właściciela to już wyrok śmierci. Tymczasem z Pylonami sprawa nie jest zamknięta. Jeśli podczas imprezy kolega postawi na kolumnach butelkę piwa i porysuje lakier, defekt powinien być jak najbardziej do naprawienia. Kolumny trafią wtedy do firmowej lakierni. Tej samej, z której wyjechały jako nówki. Wielu ludzi kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy i nie rozważa takiego scenariusza podczas zakupu. W większości przypadków kolumny są objęte gwarancją, ale po tych dwóch lub trzech latach wielu producentów nie pomoże nam w niczym. Wciśnięta kopułka czy urwany kołek od maskownicy urastają do rangi ogromnych problemów, przy których wysłanie sondy na Marsa to kaszka z mleczkiem. Porysowana lub lekko stuknięta obudowa? Dramat - tak już zostanie na zawsze. Ale nie u Pylona. Tutaj kupujemy stosunkowo niedrogie kolumny, a dostajemy możliwości, których nie mielibyśmy decydując się na zakup wielu innych zestawów. Jeśli chcecie, sprawdźcie jakie historie zamieszczają w sieci posiadacze kolumn polskiej firmy, jak wygląda jej profil na Facebooku i jaki udział w tym przedsięwzięciu mają zadowoleni klienci. No, ale... Kupując kolumny patrzymy przede wszystkim na to jak wyglądają i jak grają, w tej lub odwrotnej kolejności. Sprawdźmy więc jak nasze monitory poradzą sobie w teście odsłuchowym.
Brzmienie
Spotkanie z opisywanym modelem było dla mnie bardzo ciekawe. Chociażby z uwagi na to, że jest to pierwsza podstawkowa konstrukcja Pylona, której mam okazję posłuchać w kontrolowanych warunkach. I wiecie co? Moim zdaniem brzmienie małych Diamondów jest trafione w punkt. W porównaniu z podłogowymi 25-tkami, które po wielu odsłuchach znam jak własną kieszeń, monitory oferują bardziej zwarty, konkretny dźwięk, który chwilami nawet trochę pachnie konstrukcjami studyjnymi. Wszystko jest jakby lepiej zdefiniowane, z wyraźnym pierwszym planem, zaakcentowaną przejrzystością i mikrodynamiką. Podłogowym Diamondom też niczego w tych dziedzinach nie brakowało, jednak moim zdaniem w obu modelach wolnostojących ogólny odbiór dźwięku był trochę inny. Tam zwracało się uwagę przede wszystkim na neutralność, pełną barwę i coś, co można nazwać jednakowym dopieszczeniem wszystkich aspektów prezentacji. Dlatego też są to uniwersalne kolumny, które nadają się do każdej muzyki i zagrają z każdą dobrą elektroniką prezentującą odpowiedni poziom. Podczas pierwszego odsłuchu testowanych monitorów akcenty rozłożyły się trochę inaczej. Niskie tony są tutaj znacznie szybsze, choć potrafią zapuścić się głęboko. Średnica jest bardziej analityczna, może nawet odrobinę sucha, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wysokie tony pozostały z grubsza takie same, jak w Diamondach 25. Są szczegółowe i napowietrzone, ale też dźwięczne i całkiem przyjemne. To jednak ten ciasno dopięty zakres niskich i średnich tonów odpowiada za największą postrzegalną różnicę między monitorami a podłogówkami. Tam mieliśmy do czynienia z brzmieniem znakomicie zrównoważonym i pełnym, a przez to bardzo przyjemnym. Tu mamy większy konkret. Dostajemy dźwięk może delikatnie odchudzony, ale też szybszy, bardziej zwięzły i rozdzielczy. Generalnie podobny, ale bardziej, hmm... Monitorowy?
Tym, którzy znają kolumny polskiej firmy, powiedziałem już prawie wszystko. Jeśli natomiast nie macie pojęcia o czym mówię, polecam lekturę testu Diamondów 25, bo to właśnie one mimowolnie stały się moim punktem odniesienia. Mimo trochę innego charakteru, w brzmieniu opisywanych monitorów po raz kolejny zaimponowała mi umiejętność uchwycenia idealnej równowagi, którą już po raz kolejny wykazali się inżynierowie Pylona. Pamiętam, kiedy uderzyło mnie to podczas odsłuchu budżetowych Pearli 25. Teoretycznie to kolumny jak każde inne w tej cenie, może trochę dokładniej wykonane, ale ich brzmienie było tak równe i dobrze dostrojone, jakby ktoś naprawdę poświęcił na to wiele godzin swojego życia. Przepraszam, że to powiem, ale rzadko kiedy ma się takie wrażenie podczas testowania niedrogich kolumn. Zazwyczaj coś z nimi jest nie tak. A to bas za duży, a to góra zapiaszczona, a to przestrzeń gdzieś znika... Słyszałem historie, jak to niektóre z tych głośników zamawia się w chińskich fabrykach przez telefon. Chińczyk pyta ile mają mieć przetworników, czy membrany mają być czarne czy srebrne, czy obudowy mają być białe czy drewnopodobne, a potem rzuca hasło i fabryka rusza pełną parą, produkując tysiące kolumn w kartonach wymierzonych tak, aby idealnie mieściły się do kontenera. Gdzie w tym wszystkim jest jakość dźwięku? Jeśli traficie na bardzo rzetelną firmę, to może po drodze na projekt zerknie jakiś elektronik i sprawdzi czy zwrotnice będą mniej więcej robiły to, co powinny. Ale skoro klienci szukają tanich kolumn, dokładnie takie dostają. Pearle 25 i inne budżetowe modele Pylona dały melomanom nadzieję, że uda im się złożyć pełny system stereo za 4000-5000 zł bez świszczącej góry, która za każdym razem będzie przypominała im, że kupili najgorszy paździerz z głośnikami. A skoro firma z Jarocina robiła takie cuda już w niższych przedziałach cenowych, to i nikogo nie dziwi, że zrobiła to ponownie z droższymi Sapphire'ami i Diamondami.
Gdybym z aktualnej oferty Pylona miał wybrać jeden model, który spokojnie postawiłbym w swoim salonie, byłyby to z pewnością Diamondy 25. Ale... Nie każdemu muszą pasować podłogówki. Zacznijmy od tego, że mój salon to dobre trzydzieści metrów z kawałkiem. Myślę, że nawet gdyby miał dwadzieścia, próbowałbym upchnąć w nim te podłogówki, ale już w pokoju o powierzchni kilkunastu metrów mógłbym pomyśleć o czymś mniejszym. Moje przypuszczenia potwierdza zresztą sam producent. Według jego opisów, minimalna powierzchnia pokoju odsłuchowego dla Diamondów 25 to osiemnaście metrów kwadratowych. Do podstawkowych Diamondów można natomiast startować już od dwunastu metrów. Wiem, że nie można sztywno trzymać się tego typu wskazówek, bo każda sytuacja jest inna, ale moim zdaniem wielkość pokoju jest pierwszą rzeczą, którą należy brać pod uwagę. Drugą jest oczywiście cena. Para Diamondów 25 kosztuje obecnie 5890 zł, a za opisywane monitory zapłacimy w tym momencie 3599 zł. Z firmowymi podstawkami wychodzi 4349, a więc wciąż znacznie taniej niż za podłogówki. Trzeci powód to brzmienie. Jeśli akurat odpowiada Wam takie zwarte, konkretne granie, być może od razu wskażecie na monitory jako te, które lepiej trafiają w Wasz gust.
Jest jeszcze coś... Mówię to już od dawna, ale do wielu ludzi jakoś to nie dociera. Wiele kolumn Pylona należy traktować tak, jakby kosztowały znacznie, znacznie więcej. Diamondy 25 to moim zdaniem zestawy prezentujące tę samą klasę brzmienia, co większość kolumn za dziesięć tysięcy złotych. Nie jest więc niczym zaskakującym, że najlepiej grają w połączeniu z adekwatną cenowo i jakościowo elektroniką. Znam ludzi, którzy kupili do nich na przykład Hegla H80, który i tak jest on nominalnie droższy od samych kolumn. Kiedy jednak wypróbowali droższy model H160, dochodzili do wniosku, że to właśnie on jest optymalnym, docelowym wzmacniaczem dla polskich paczek. Spodziewałem się, że z testowanymi monitorami będzie tak samo. Że dostaniemy bardzo fajne zestawy za trzy i pół tysiąca, ale trzeba będzie zainwestować przynajmniej sześć tysięcy we wzmacniacz, który zagra z nimi naprawdę dobrze. Tymczasem zadowalające rezultaty uzyskałem już z Cyrusem One - niewielkim, bardzo sympatycznym wzmacniaczem za cztery tysiące złotych. A to już coś. Nie wiem jak nisko da się zejść, bo później słuchałem polskich monitorów z kilkoma droższymi wzmacniaczami, ale wydaje mi się, że przy odrobinie szczęścia uda się znaleźć piecyk za 2500-3000 zł, z którym Diamondy zagrają zupełnie przyzwoicie. Jeżeli natomiast będziecie chcieli zaszaleć, polecam konfigurację z dobrą lampą. Na pierwszy ogień może pójść Fezz Audio, z którym kolumny Pylona często występują na różnych wystawach. Innym dobrym strzałem może też być hybryda, coś w rodzaju Jolidy JD 1501RC. Jeżeli jednak ten lekko studyjny charakter testowanych monitorów Wam odpowiada, dołóżcie do nich dobry, tranzystorowy piec i cieszcie się ich precyzyjnym, naturalnym brzmieniem za normalne pieniądze.
Budowa i parametry
Pylon Audio Diamond Monitor to dwudrożna konstrukcja podstawkowa zbudowana w oparciu o przetworniki od najlepszych skandynawskich poddostawców. Wysokimi tonami zajmuje się 19-mm tekstylna kopułka Scan-Speak D2010/851300, a dół pasma odtwarza 18-cm Seas CA18RLY z papierową membraną, metalowym koszem i solidnym układem magnetycznym. Woofer został zmodyfikowany poprzez dodanie dodatkowego pierścienia magnetycznego, który zoptymalizował parametry Thiele-Small'a na potrzeby aplikacji w obudowie podstawkowej. Zwrotnica zbudowana jest w technice montażu bezpośredniego. Producent chwali się, że zastosowano w niej wyłącznie kondensatory polipropylenowe, a rozmieszczenie cewek zostało zoptymalizowane pod kątem minimalizacji współoddziaływania. Obudowy wykonano z płyt MDF wytłumionych matami bitumicznymi i naturalną, owczą wełną. Całość usztywniono dodatkową poprzeczką łączącą boczne ścianki. Poprzez niewielkie pochylenie konstrukcji uzyskano zamierzony efekt wizualny połączony z optymalizacją zależności fazowych występujących między głośnikami. Według danych producenta, kolumny dedykowane są do pracy w pomieszczeniach o powierzchni od 12 do 25 metrów kwadratowych. Jeśli chodzi o parametry, przy efektywności 88 dB i impedancji 8 Ω, polskie monitory powinny być stosunkowo łatwym obciążeniem dla wzmacniacza. Warto również zwrócić uwagę na pasmo przenoszenia. Z dolną granicą na poziomie 38 Hz, Pylony prezentują się naprawdę nieźle.
Konfiguracja
T+A R 1000 E, Cyrus One, DIMD PP10 Stereo, Rega P2, Cardas Parsec, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Tak sobie poopowiadałem o podejściu polskiej firmy do różnych tematów i o innych modelach, z którymi opisywane monitory mogą być porównywane, ale mam nadzieję, że powiedziało Wam to o nich więcej niż standardowa recenzja polegająca na rozbieraniu produktu na czynniki pierwsze. Dla mnie ten odsłuch był po prostu kolejnym etapem przygody z głośnikami polskiej firmy i cieszę się, że tym razem nie chodziło o kolumny, które miały być większe, lepsze i droższe. Zamiast tego, zrobiliśmy mały krok w tył i wydaje mi się, że dla wielu melomanów może to być bardzo zdrowa opcja. Pylon stworzył naprawdę świetne monitory, które nie tylko wyglądają, ale i grają tak, jak powinny. Nie bójcie się ich, bo w wielu sytuacjach sprawdzą się lepiej niż modele podłogowe. Jeśli podejmiecie wyzwanie, otrzymacie bardziej precyzyjny, zwarty dźwięk, możliwość znalezienia nieco tańszego wzmacniacza i przyjemność posiadania bardzo oryginalnych paczek, które na firmowych stendach przyciągają wzrok bardziej niż podłogówki. Diamond Monitor to po prostu kolejna udana konstrukcja Pylona i bardzo dobra oferta dla klientów, którzy nie potrzebują dużych kolumn. Być może też jedna z najlepszych propozycji do 4000 zł. Warto posłuchać.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 38 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 42/19,6/31,5 cm
Masa: 10 kg (sztuka)
Cena: 3599 zł (para), 750 zł (podstawki)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Pylon Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
marco
Proponuję kupić Tannoy - najlepiej coś z serii XT. Gustowne, wyglądają prawie jak Cyrk Zalewski - audiofile z całej wsi będą zachwyceni. A na poważnie, to wybrzmienia są takie, że oczy szerzej otworzyłem. Słychać powietrze w konkretnym pomieszczeniu słuchane po nich Emit 20 zabrzmiały jak spod kołdry. Mam tylko dylemat czy monitor czy 25, ale to chyba w monitorach pogłosy nie miały końca, ściany zniknęły. Nie są idealne, ale widać i słychać, że w tę konstrukcję ktoś włożył kawał serca. Brawo!
5 Lubię -
Okobogee
Witam szanowne grono. Posiadam nowo zakupiony wzmacniacz Myryad Z240, jego moc znamionowa to 2 x 63 W/8 Ω lub 2 x 102 W/4 Ω. Myślałem aby go podłączyć pod głośniki Dynaudio Emit M20. Nie będę ukrywać, że podoba mi się ich design oraz maja całkiem dobre recenzje, a i cena nie jest odstraszająca. Jednakże po tym artykule myślę o tych Diamond Monitorach. Podobno M20 są wymagające odnośnie mocy wzmacniacza. I teraz jestem trochę zaniepokojony i zmieszany co by wybrać. Znawców tematu proszę o poradę.
1 Lubię -
Olaf
@Okobogee - Sam planuję zakupić właśnie Diamond Monitor. Z innych recenzji wiem, że są łączone z lampami 40 W na kanał, więc myślę, że Twój wzmacniacz spokojnie ruszy te głośniki tak, jak trzeba. Warto byś kolumny Pylona odpowiednio "dotarł". Od producenta wiem, że te 100 godzin minimum musi być, wiec parę tygodni grania zanim nabiorą ostatecznej dźwiękowej substancji. Do tego czasu po ich zakupie nie oceniaj tego zestawu z Twoim wzmacniaczem. Do tych kolumn raczej bardziej istotny jest materiał muzyczny - pokazują wszystkie składowe, cały plankton dźwięku, przynajmniej bardzo dużo jak za tę cenę. Więc istotne będą nagrania, i te przynajmniej dobrze nagrane powinny poprzez te kolumny dać mnóstwo satysfakcji z muzyki. Czego chcieć więcej? U mnie wybór już padł więc niedługo powinny umilić czas domownikom. Nie słyszałem ich odpowiednio wygrzanych (15 godzin podobno), ale dały przedsmak naprawdę wysokiej jakości dźwięku z dobrym obrazowaniem i, jak na monitory, obszernym dźwiękiem.
0 Lubię -
Okobogee
@Olaf - Fajnie, że ty już wiesz co wybrać, ja cały czas szukam. Wiem, że Dynaudio M20 odpada i mocno myślę o tych monitorach Diamond Monitor (oczywiście z podstawkami), ale znalazłem w ofercie Pylona bardzo ciekawe kolumny Opal 20. Co prawda Diamondy są wyżej niż Opale, ale może warto pomyśleć również o nich. U nie raczej będzie przeważać muzyka z gramofonu (Rega P2). Wygląd Opali jest ciekawy i fajnie, że to 100% polski produkt. Ciężko mi odsłuchać jedne i drugie głośniki, więc znowu muszę przekopywać Internet w celu podsumowania plusów i minusów jednych i drugich.
0 Lubię -
Olaf
@Okobooge - Przechodzisz podobną drogę co ja niedawno, z tym że ja zrezygnowałem z podłogowych na rzecz podstawek. W moich wcześniejszych wyborach też był Opal 20. Nawet miałem je parę dni u siebie, i w skrócie - blisko ściany, może jakieś 25 centymetrów niskie potrafiły się wzbudzać, sam dźwięk poza momentami, gdzie niskich tonów w nagraniu jest dużo, był bardzo dobry. Plus bardzo dobra stereofonia. Jeśli masz odpowiednie warunki, by trzymać je z dala od tylnej ściany i nie pożałujesz im miejsca na szerokość, i jeśli lubisz mocno ubasowiony dźwięk, to jak najbardziej mogą trafić w Twoje potrzeby. Co do Opali 23, to już nawet pomimo miejsca za kolumnami będziesz musiał dołączyć jakieś panele akustyczne. Miałem taką odpowiedź od autora jednego z blogów audio który też miał Diamondy Monitor i jako drugie Opale 23. Pytając go kiedyś o obie te pary, nadmienił, że Opale sprzedał, a został przy Diamondach. A coś pomiędzy tymi Pylonami, wydają się dobrą opcją Bowers & Wilkins 606. Pozdrawiam i udanego wyboru!
0 Lubię -
Kriskris
Słuchałem tych monitorków kilka tygodni temu, podpięte pod Gato Audio AMP-150. Grały świetnie, zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie i zdecydowałem się na kupno. Nie zgadzam się jednak z autorem recenzji. Nigdy nie powiedziałbym, że średnica jest sucha. W moich uszach brzmiała zupełnie inaczej. Po kilku dżwiękach poczułem się jak u wujka w pokoju, początek lat osiemdziesiątych, wysokiej klasy sprzęt hi-fi, ciepłe brzmienie. Klasa.
4 Lubię -
okobogee
Witam serdecznie szanowne grono. I na wstępie chciałem oznajmić iż w końcu został wybrany zestaw głośników do mojego wzmacniacza Myryad Z240, są to głośniki Mission QX-2. Grają naprawdę świetnie, a ich cena jest bardzo korzystna. Więcej o nich w tym linku. Zestaw to Myryad Z240, Rega P1 i kable Melodika 2x2,5 oraz MD2R05 i takie połączenie polecam. Brzmienie muzyki jest jak dla mnie po prostu wspaniałe.
1 Lubię -
Tom
Witam. Czy Polki R200 będą konkurencją dla testowanych kolumn? Mam chrapkę na jedne z nich. Pozdrawiam!
0 Lubię -
-
Komentarze (12)